nathan czekał na michelle, trochę był zakłopotany dzisiejszą sytuacją z kolczykiem, bo trochę namieszał i znów zaminusował pewnie w oczach michelle, za co był na siebie wściekły. chciał, żeby uznała go za dobrego człowieka i zmieniła o nim zdanie. w końcu ją zobaczył jakieś pięć metrów od siebie i podszedł, stwierdzając, że wyglądała prześlicznie, nie tylko dlatego, że była ubrana jak była, tylko tak ogólnie, och.
- cześć, chelle - uśmiechnął się niepewnie, nie wiedząc, czy może pozwolić sobie na całowanie jej w policzek.